Od wielu miesięcy na naszym osiedlu przebywa wataha dzików (ok. 13 sztuk w różnym wieku). Upodobały sobie szczególnie zadrzewienia na uniwersyteckich nieużytkach, między ul. Towarnickiego a Olszewskiego. Tak się rozzuchwaliły, że buchtują pod płotami posesji, a nawet na trawnikach między ulicami środku osiedla (np. między ul. Dubiskiego a Młynka i Olszewskiego). Nie ustępują też z drogi i atakują spacerowiczów z psami.

Na początku czerwca mocno poturbowały jamnika należącego do jednego z mieszkańców, rozpruwając mu brzuch. Na szczęście operacja wykonana przez lekarzy z Wydziału Weterynarii UWM okazała się pomyślna, ale leczenie trwało prawie miesiąc. O wydarzeniu poinformowano też Straż Miejską, prosząc o usunięcie dzików. Strażnicy odpisali, że są bezsilni wobec obowiązującego prawa (PDF do pobrania tutaj) – a ze względu na epidemię afrykańskiego pomoru świń (ASF) wszelkie manipulacje zwierzętami są zabronione.

A co będzie, gdy dziki zaatakują ludzi spacerujących z dziećmi w wózkach? Locha prowadząca młode jest szczególnie agresywna, bo mając słaby wzrok w każdym poruszającym się kształcie widzi zagrożenie. (jjp)