Brzeziny nie chcą być parkingiem.
Ciąg dalszy sąsiedzkiej wojny z właścicielami prywatnych akademików na osiedlu domów jednorodzinnych. Dzielnicowa rada szuka sposobu, by studenci nie zastawiali ulic
Ciąg dalszy sąsiedzkiej wojny z właścicielami prywatnych akademików na osiedlu domów jednorodzinnych. Dzielnicowa rada szuka sposobu, by studenci nie zastawiali ulic
Wydawałoby się, że w mieście, w którym uczy się ok. 40 tysięcy studentów, budowa legalnych akademików -także prywatnych- powinna być żyłą złota. Dlaczego tak nie jest?
Mieszkańcy Brzezin robią składkę na prawnika, który oceni, czy prywatne domy studenta na ich osiedlu są legalne. Skoro ludzie od lat skarżą się na dzikie akademiki, dlaczego miasto nie znajdzie miejsca, gdzie można by je budować?